jes jes
348
BLOG

Jaka reforma taka dyskusja

jes jes Polityka Obserwuj notkę 16

Dyskusja o reformie emerytalnej przypomina dyskusję w tym samym mniej więcej stopniu, co rządowy projekt - reformę. Choć i reforma i dyskusja byłyby tu naprawdę potrzebne.

1. Reforma
Zainicjowana przez rząd Cimoszewicza w kadencji 1993-97, a wprowadzona przez tandem Buzek/Balcerowicz reforma emerytalna została za kadencji następnego premiera (Leszek Miller z SLD) wstrzymana, zaś w 2011 częściowo rozmontowana pod kierunkiem ministra finansów z PO, pana Rostowskiego. W efekcie pozytywne skutki tej reformy objawiły się głównie w perspektywie doraźnej jako odsunięcie bankructwa systemu o kilka (może kilkanaście) lat oraz wzmocnienie warszawskiej giełdy poprzez zasilenie jej funduszami inwestycyjnymi pochodzącymi z "drugiego filara".
Ten wysoce uproszczony wyciąg z historii reformy przypomnieć ma, skądinąd oczywistą prawdę, że reformy wprowadzane przez państwo nie mogą mieć jednokadencyjnj perspektywy. I że ma to swoje konsekwencje. Całkowita niezgoda ważnych środowisk co do zasady konstruującej reformę może doprowadzić do zmarnowania wysiłków jej towarzyszących kiedy te środowiska uzyskają w przyszłości realny wpływ na rządzenie. Jeżeli rzecz dotyczy tak długofalowych zmian, jak kwestia emerytur, to działanie bez porozumienia z opozycją jest taką samą zbrodnią jak późniejsza obstrukcja projektu przez byłą opozycję w kolejnej kadencji. Wspaniały bone mot rzecznika opozycyjnej partii, o tym, że w następnej kadencji PiS, jak będzie miał władzę zacznie "zawracanie kijem Wisły" w kwestii obecnej reformy to nie tylko freudowskie przejęzyczenie świadczące o wewnętrznym braku wiary we własne możliwości, to (przypadkiem solidarna z weteranem tego typu działań, Leszkiem Millerem) deklaracja bezkarnego sabotowania decyzji polskiego państwa.
Widać też, że po 15 latach od podjęcia decyzji o reformie, dzięki sabotażom i zaniedbaniom, potrzebna jest kolejna reforma.
I to przyjąć wypada jako jedyny pewny fakt, wynikający z awantury emerytalnej fundowanej nam przez środowiska dumnie nazywające się same politykami i dziennikarzami.

2. Dyskusja też jest potrzebna.
Nie da się bowiem przeprowadzić żadnej reformy o wieloletnich skutkach bez dostatecznie powszechnego konsensusu sił społecznych i politycznych. I to niezależnie od słuszności proponowanych zmian. Można zastanawiać się nad rozłożeniem odpowiedzialności moralnej za ten stan rzeczy, ale koalicja rządząca nie mająca zdolności do takiego konsensusu po prostu nie nadaje się do sprawowania władzy. A zaczynanie reformy emerytalnej od obwieszczenia jej trudnych do społecznego zaakceptowania i nienegocjowalnych postanowień świadczy o niezrozumieniu przez rządzących tego, czym jest demokracja.
Skoro politycy nie są w stanie nawet rozpocząć ważnej dyskusji, trzeba odwołać się do innych specjalistów - do środowisk ekonomistów, znawców problematyki społecznej oraz ludzi mediów, mogących takiej dyskusji sprzyjać. Ale tylko do tych, którzy zrezygnowali z funkcji zaprzysięgłego kibica jednego z politycznych plemion polskich. Media, czy środowiska naukowe, których jedynym powołaniem jest przekonywanie, jaki to rząd*/opozycja*  jest niekompetentny(a) i szkodliwy(a), niezależnie od ewentualnie nawet dobrych intencji, są do rozgryzienia takiego tematu kompletnie nieprzydatne.


...Halo!!! Jest tam kto? Sprawa jest naprawdę poważna...
Jak zwykle cisza?



3. Podstawowe przesłanki.
W Polsce (ale jest to zdaje się zjawisko w świecie typowe) zerwane zostało powiązanie pomiędzy procesami demograficznymi a oczekiwaniami społecznymi w dziedzinie zabezpieczenia majątkowego na starość. Zerwanie tego powiązania jest oczywiście szkodliwe. I tylko system przywracający to powiązanie może przynieść racjonalne i trwałe efekty pozytywne.

Racjonalnych modeli przywracających to powiązanie można sobie wyobrazić przynajmniej kilka. Można też sobie wyobrazić kilka sposobów dochodzenia do takich modeli od stanu dzisiejszej zapaści. Ale coś wyobrazić sobie trzeba. I do tego czegoś przekonać odpowiednią ilość ludzi. W żadnym takim sensownym modelu nie uniknie się odniesień do realnej polityki prorodzinnej państwa.

Polityka prorodzinna nie może być tylko domeną zachęt czysto ekonomicznych, bo sfera demografii daleko wykracza poza dziedzinę ekonomii. Polityka prorodzinna musi się w nie mniejszym stopniu niz na ekonomii opierać o powszechnie akceptowane wartości.

Polityka prorodzinna nie może sprowadzać się do (skądinąd słusznych) działań pomocniczych, jak np. poprawa jakości usług okołorodzinnych (przedszkola, zniżki rodzinne, ład w podręcznikach szkolnych, ułatwienia systemowe dla pracujących matek) inspirowanych przez państwo.

Nie można ignorować oczywistych zjawisk ekonomicznych; zmiana proporcji średniego czasu korzystania pracowników ze świadczeń emerytalnych i  czasu aktywności zawodowej jest czynnikiem, który wymaga kompensacji i tej kompensacji trzeba dokonać świadomie, odpowiedzialnie i uczciwie. Biorąc pod uwagę spodziewane procesy demograficzne i możliwość wpływania na nie.
Nie należy też ignorować realnych problemów z jakością pracy w podeszłym wieku występujących w wielu zawodach.

Nie można ignorować kultury społeczeństwa, którym próbuje się rządzić. Jeżeli kulturę przenika przekonanie o specjalnej roli kobiet i ich prawie do większej ochrony w podeszłym wieku, to wszystkie uregulowania prawne powinny to przekonanie brać pod uwagę i przynajmniej częściowo je uwzględniać. Nawet, jeśli środowiska prawo projektujące tego typu przekonania uważają za niesłuszne.

Polityka prorodzinna ma swoje uwarunkowania etyczne. Działania o cechach eugenicznych, inżynieria biomedyczna a także wszelkie odmiany inzynierii społecznej nie mogą udawać ani zastępować polityki prorodzinnej. Zarówno z przyczyn moralnych jak i praktycznych.

Dopiero traktując tego typu tezy początkowe jako punkt wyjścia do dyskusji, warto rozmawiać. I tak konstruowaną dyskuję chciałbym gdzieś usłyszeć, skoro sprawa dotyczy w poważnym stopniu przyszłości mojej, moich dzieci i moich (pra...)wnuków.

Halo!!! Jest tam kto?..

___________________
(*)niepotrzebne skreślić



 

jes
O mnie jes

Nie mam i nie będę miał profilu na fejsbuku, ani na tłiterze, ani w jutiubie, ani nawet w gugleplus. Szukam odpowiedzi na moje pytania, nie interesują mnie nawalanki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka