jes jes
376
BLOG

Głodówka, podstawa programowa i kontekst.

jes jes Kultura Obserwuj notkę 7

Uwagi inspirowane notką prof. Antoniego Dudka na temat nowej podstawy programowej nauczania historii i głodówki z tym związanej. Protestuje też szacowne Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych.

Protest uważam generalnie za słuszny, ale warto pamietać o kontekście zmian programowych. Bo prawdziwym problemem nie jest dla mnie ilość godzin, ale rzeczywista jakość nauczania. Banał? Wydaje się, że nie dla wszystkich.

A kontekstem jest całość wdrażanej od ponad dekady reformy szkolnictwa. Przy czym często propagowane przekonanie o porażce tejże reformy prowadzi do uproszczeń, z których przynajmniej trzeba zdawać sobie sprawę. Jak to zwykle bowiem bywa i tu diabeł tkwi w szczegółach, a wskazywanie konkretnych detali jako odpowiedzialnych za zło, w oderwaniu od innych, prowadzi często na manowce. Fizycy narzekają na zmniejszenie ilości obowiązkowych godzin fizyki, historycy - historii, biologowie - biologii. Do pewnego stopnia każda racja wydaje się rozsądna. A zsumowane, jakby się wykluczały.

Jednym z głównych problemów obecnego systemu edukacji stało się mechaniczne potraktowanie liceum według zasad obowiązujących przed reformą, zaś gimnazjum jak wydłużoną o rok końcówkę dotychczasowej podstawówki. W tę pułapkę wpadli zarówno pedagodzy (niekiedy była to świadoma obstrukcja), jak i rodzice i uczniowie. Chwilami utwierdzani w tym błędzie przez władze ministerialne (to ostatnie zwłaszcza w pierwszej kadencji sejmowej po wprowadzeniu reformy). Pułapka ta kusiła tym mocniej, im silniejsza była potrzeba rozwiązywania na bieżąco normalnych problemów okresu przejściowego. Przy czym warto pamiętać, że nauczanie niektórych przedmiotów (n.p. języków obcych) z ich natury lepiej pasowało do zreformowanej szkoły niż innych.
Wobec historii, która, powiedzmy to bez czarowania, do nowego systemu pasuje kiepsko, poskutkowało to trzykrotnym przerabieniem tego samego materiału (wcześniej mieszczącego się w okresie czteroletnim), w trzech trzyletnich cyklach. Musiało to spowodować nudne dla większości powtórki tematów, co tylko częściowo dawało się nadrobić odwołaniem do wiedzy z poprzednich "kółek". Czy nie robi to wrażenia złego gospodarowania czasem? Proszę sobie wyobrazić, że dwa czy trzy lata temu spotkałem grupę sympatycznych studentów ASP (to teoretycznie elita kultury), którzy nie potrafili nic powiedzieć o żadnym z polskich powstań dziewiętnastowiecznych - mieli więc oczywisty kłopot ze zrozumieniem kontekstu twórczości Chopina, o Grottgerze nie wspominając (nie jestem zresztą pewien, czy o Grotgerze coś w ogóle wcześniej słyszeli). Wspomniani wyżej młodzi plastycy byli produktem trzyletnich liceów z "pełnym" trzyletnim cyklem nauczania historii i języka polskiego. Podejrzewam, że zmniejszenie wymiaru godzin w tym wypadku niczego by nie pogorszyło.
Dodatkowym efektem skrócenia cyklu o rok stało się standardowe omijanie (z braku czasu) historii najnowszej, zawsze przeznaczonej na sam finisz nauczania, a więc nieobecnej również w testach kończących szkołę - ergo nieobecnych w głowach absolwentów w ogóle.
Wydaje mi się więc, że "przeoranie" podstawy programowej to rzecz obecnie jak najbardziej właściwa. Czy akurat takie, jak zdecydowało ministerstwo? To oczywiście bardziej pytanie do osób uprawiających historię na poziomie akademickim niż do amatora piszącego te słowa. Rozumiem, że akademicka odpowiedź prof. Dudka jest negatywna. I nie podważam słuszności tej opinii.
Od akademików nie oczekiwałbym jednak ograniczenia się do protestu w kwestii ilościowej, co raczej ustosunkowania się do problemów, z jakimi mieliśmy do czynienia w dotychczasowym systemie. Ilość lat, w czasie których będzie się katować młodych ludzi powtórkami ze słabo przyswojonej historii jest parametrem raczej nisko skorelowanym z jakością nauczania. Jeśli więc dziś profesor uniwersytecki protestuje przeciw ograniczeniom ilościowym, powinien równocześnie powiedzieć, czym konkretnie starałby się zająć głowy młodzieży w okresie dwu ostatnich lat nauczania, których mu tak żal. Bo chyba nie kontynuowaniem powtórki z tematyki gimnazjalnej tradycyjnie okrojonej o historię najnowszą. Jak nie marnować czasu i nie zniechęcać? Oto jest pytanie.
Osobiście wierzę, że byłby to dobry punkt wyjścia do dyskusji o rzeczywistości szkolnej bez mitologizowania i mylenia marzeń z możliwościami.

 

Kiedy myślę o dramatycznym geście głodujących krakowskich eks-opozycjonistów, czy o bezsilnych protestach kombatantów, to narzuca mi się myśl, że niezależnie od wyartykułowanych głośno ich intencji, ten rozpaczliwy gest równie dobrze powinni sobie wziąć do serca włodarze oświaty, jak i ci, którzy oświatą co prawda nie rządzą, ale mają przemożny wpływ na kształcenie pedagagów historyków. Tu ograniczenia zreformowanej szkoły raczej nie przeszkadzają, za to decyduje się realna przyszłość nauczania przedmiotu. Jej kształt i formy to kwestia przyszłej inwencji dzisiejszych studentów. Banalna prawda, że w każdym systemie wiele zależy od ludzi w nim działającychnie zawsze skutecznie przebija się w dyskusji. To zrozumiałe, ale niesłuszne.

Ktoś już złośliwie zauważył, że w kraju, w którym najwyższe urzędy sprawują historycy powinno zaskakiwać, że nie przykłada się większej wagi do edukacji historycznej. Świadczyć to może o jakości władających Rzeczpospolitą historyków ale i uniwersytetów, w których się kształcili. I warto może również stąd wyciągnąć wnioski na przyszłość. Choćby bacząc na co dzień, czy nie popada się w rutynę, która przeszkadza dostrzegać potrzeby dynamicznie zmieniającej się kultury.
Bieżąca reakcja na wydarzenia zawsze jest obowiązkiem każdego przyzwoitego człowieka. Kreatywne patrzenie w przyszłość wymaga większej wiedzy i w jakimś sensie, większego wysiłku. Ale też fundamentalnie odpowiada powołaniu akademickiemu. Popierać słuszne protesty to w pewnych sytuacjach zdecydowanie za mało.

jes
O mnie jes

Nie mam i nie będę miał profilu na fejsbuku, ani na tłiterze, ani w jutiubie, ani nawet w gugleplus. Szukam odpowiedzi na moje pytania, nie interesują mnie nawalanki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura